John Sanford, współscenarzysta i współreżyser filmu mówił: „Już pisząc scenariusz myśleliśmy przede wszystkim o tym, żeby film był zabawny. Nie chcieliśmy zbytnio eksponować jakiegoś „przesłania” . To psuje wiele filmów, także animowanych”. Finn dodawał: „Moje ulubione filmy animowane to „101 dalmatyńczyków” i „Księga dżungli”. Ten drugi z pewnością zabrałbym ze sobą na bezludną wyspę. W przypadku „Rogatego rancza” naszym celem było nakręcić komediowy, musicalowy western. By to osiągnąć przypomnieliśmy sobie żelazne tematy gatunku, po to by je odwrócić i otrzymać jak najzabawniejszy efekt”. Prace nad filmem rozpoczęto pod koniec 1998 roku. Wtedy producent Alice Dewey Goldstone zaproponowała, aby zespół dwunastu najważniejszych specjalistów pracujących przy projekcie wzięło udział w autentycznym, czterdziestomilowym spędzie bydła w Wyoming, co miało stać się dla nich dodatkową twórczą inspiracją… Spędzali oni po osiem godzin dziennie w siodle, a wieczorami, przy ognisku, słuchali autentycznych kowbojskich piosenek. Kompozytor Alan Menken przy akompaniamencie gitary wykonywał swe piosenki do tekstów Glenna Slatera i pod wpływem autentycznej kowbojskiej publiczności w zależności od ich reakcji wprowadzał do nich korekty. Oprócz tego animatorzy i inni twórcy filmu studiowali zachowanie krów i koni, niejako u źródła. Goldstone wspominała: „Przez tydzień praktycznie nie widzieliśmy samochodów, telefonów, elektryczności. Poznaliśmy za to zachowania zwierząt. Myślę, że taka wytężona obserwacja jest nie do przecenienia”.
Waleczne krowy
W wytwórni Walta Disneya od wielu lat myślano o zrealizowaniu muzyczno - komediowego animowanego westernu. Było kilkanaście takich projektów, ale większość z nich odrzucano jeszcze na etapie noweli filmowej lub pracy nad scenariuszem, jako niewystarczająco zabawne. Można natomiast uznać, że pierwotny zarys fabuły „Rogatego rancza” zawierał scenariusz „Sweating Bullets” opowieść o cielaku, który tak jak konie chciał pilnować stada. Pomysł był zbyt zbliżony do „Babe - świnki z klasą” i dlatego zaczęto go zmieniać. W 1999 roku jeden z zawodowych scenarzystów zatrudnionych przez Disneya zaproponował by cielaka zastąpić trzema krowami, które w dodatku chcą zostać łowczyniami nagród. To było to! Zespół scenarzystów w którego w skład wchodzili; Sam Levine, Mark Kennedy, Robert Lence i Shirley Pierce, rozpoczął opracowywanie różnych wariantów tej historii. Pod koniec 2000 roku jako reżyserzy zostali zatrudnieni Finn i Sanford, którzy mieli mieć też decydujący głos przy ostatecznym kształcie scenariusza. „Była już wtedy prawie gotowa piosenka „Little Patch of Heaven” oraz określony główny temat: krowy zamiast kowbojów – wspominał Sanford – To były jedyne ograniczenia. Oprócz tego dostaliśmy wolną rękę. Mogliśmy zmienić jeszcze niemal wszystko”. Finn mówił też o jednym, drobnym problemie: „Dano nam na ukończenie pracy bardzo mało czasu”. Finn i Sanford zgodnie uznali, że najistotniejsze jest uczynienie bardziej interesującymi, niż w dotychczasowych wersjach scenariusza postaci Bucka i Slima. Obaj po wielu naradach zdecydowali, że uczynią Bucka aroganckim, dość chełpliwym nowicjuszem. Jego próżność można usprawiedliwić poczuciem niepewności, ponieważ tak naprawdę Buck nie miał się jeszcze czym wykazać. Inny problem był ze Slimem. Był on scharakteryzowany jako groteskowy „czarny charakter” i do tego zabawny. Jednak trzeba było połączyć, na poziomie fabuły, jego losy z losem krów. Gdy okazuje się, że Slim jest złodziejem bydła, ponieważ chce przejąć farmę, wszystkie elementy układanki zaczęły idealnie do siebie pasować. Sanford wspominał, że były też kłopoty z postacią Madzi, krowy – outsiderki, która wprawdzie była dobrze skontrastowana z pozostałymi krowami, ale dziwnie bezbarwna, a przede wszystkim niezbyt sympatyczna. Żona Sanforda, Sara, podsunęła mu doskonałe rozwiązanie: zatrudnienie do tej roli Roseanne Barr i zarazem na wzór jej bohaterek modelowanie postaci Madzi. „Bardzo lubię serial „Roseanne” i inne programy z jej udziałem, ale po prostu nie przyszło mi to do głowy. Gdy następnego dnia rzuciłem ten pomysł w studiu, wszyscy z entuzjazmem się zgodzili. Znowu znaleźliśmy niemal w ostatniej chwili doskonałe rozwiązanie”.
Ranczo tańczy i śpiewa
Kluczową rolę miały odgrywać w filmie piosenki autorstwa Alana Menkena ( m.in. piosenki z „Pieknej i bestii”, a także wielkie sukcesy na Broadwayu). Teksty napisał Glenn Slater, uważany za bardzo obiecujący, młody talent. Menken napisał dwa utwory przedstawiające bohaterów, reszta miała towarzyszyć i komentować akcję. „Najczęściej pracuję w teatrze, więc taka koncepcja była dla mnie pewnym wyzwaniem” – mówił kompozytor. „Ale moim zdaniem sedno mojej pracy się nie zmienia. Chodzi po prostu o to, żeby pisać dobre piosenki. A rozumiem przez to, że piosenka musi uwieść słuchacza i pozostać z nim na długo, najlepiej do końca życia.” Slater wykonał ogromną pracę jeszcze przed przystąpieniem do pisania. „Chcieliśmy uzyskać specyficzny ton, dać kwintesencję Dzikiego Zachodu i jednocześnie ją przedrzeźniać. Dlatego obejrzałem na nowo setki westernów na czele z „Małym Wielkim Człowiekiem”, „Wirgińczykiem”, czy „Na południe od Brazos”, właśnie pod tym kątem. Nie wypuszczałem przy tym z rąk notatnika i notowałem wszystkie frazy, które były charakterystyczne i mogły mi się okazać przydatne. Przewertowałem też wiele słowników zbierających słownictwo używane na ówczesnym Zachodzie”. Tytułowa otwierająca film piosenka „(You Aint’t) Home on the Range” jest świadomym nawiązaniem do standardu „Home on the Range” znanego chyba wszystkim w USA. Slater wyjaśniał: „Piosenka otwierająca film ma w naszym zamiarze przywieść na myśl publiczności wszystkie znane przez nią westerny, przywołać atmosferę wielkich przestrzeni i wielkiej przygody. A jednocześnie poprzez lekkie, parodystyczne przerysowania zasygnalizować, że będziemy mieli do czynienia z komedią, zabawnym – mam nadzieję – pastiszem znanych doskonale wątków”. Menken dodawał też: „Ten utwór ma wiele energii. Przypomina piosenki ze starych westernów, ale jest bardziej wyrafinowany i nasączony humorem. Wielką inspiracją przy tworzeniu tego utworu była dla mnie twórczość Aarona Copelanda, jednego z moich mistrzów”. Jeden z kluczowych utworów „Little Patch of Heaven”, w którym przedstawione są zwierzęta zamieszkujące farmę, zaśpiewała słynna kanadyjska piosenkarka k.d. lang, trzykrotna zdobywczyni nagrody Grammy, która ma na koncie 11 autorskich płyt. „Ta z kolei piosenka – mówił Menken – nawiązuje do twórczości słynnego „śpiewającego kowboja” Gene Autry’ego. Lang przefiltrowała ją przez swą wrażliwość, pozbawiła ją przesadnej słodyczy country rodem z Nashville”. Slater tak wyjaśniał swoje zamiary: „Farma Pearl jest kawałkiem raju położonym pośrodku pustyni, pełnym zieleni, idyllicznym. Ten utwór ma pozwolić widowni pokochać to niezwykłe miejsce. Moim zdaniem k.d. lang doskonale potrafiła oddać nasze intencje. W jej głosie i łagodnym sposobie interpretacji po prostu słychać słońce i radość życia. Moim zdaniem jest ona doskonałą kontynuatorką tradycji Autry’ego czy Binga Crosby’ego. Jej śpiewanie pozwala uwierzyć, że świat może być dobry”. Piosenkarka wyjaśniała, że będąc od lat aktywistką na rzecz ruchu obrony praw zwierząt czuła się emocjonalnie związana z tematem filmu. „Zwierzaki chcą bronić farmy, gdzie żyją w dobrych warunkach. Ta myśl bardzo mi się spodobała. Zwierzęta są bardzo istotnym składnikiem życia na ziemi, także naszego ludzkiego życia. Myślę, że nasz film także o tej prawdzie przypomina.” Menken i Slater twierdzili, że najtrudniejsze było stworzenie piosenki Alamedy Slima. Zaśpiewał ją podkładający jego głos aktor Randy Quaid. Piosenka „Yodel_Adle - Eeedle - Idle - Oo” miała nie tylko charakteryzować wyraziście tę postać, ale być także według Slatera utrzymana w tradycji disneyowskich piosenek z absurdalnymi tekstami. Dwóch światowych mistrzów jodlowania Randy Erwin i Kerry Christenson poddało aktora długotrwałemu wokalnemu treningowi. Ich popisy wokalne połączono z występem Quaida, co było poważnym wyzwaniem technicznym. Zajęło to realizatorom nagrań wiele godzin wytężonej pracy. Z kolei piosenkę „Will the Sun Ever Shine Again” oddającą nastrój desperacji i niosącą nieśmiałe akcenty nadziei, Menken napisał po koncercie wykonawców związanych z filmem braci Coen, „Bracie, gdzie jesteś?”. Zainspirował go nastrój goryczy i ledwo hamowanego gniewu mocno obecny w wielu utworach z rejonu Appalachów. Menken jest przekonany, że udało mu się stworzyć jeden z tych utworów, które budzą mocny emocjonalny odzew. Piosenkę zaśpiewała Bonnie Raitt uchodząca za jedna z najzdolniejszych wokalistek i gitarzystek bluesowych, wnosząc do niej tak potrzebny ton tłumionej goryczy i melancholii. Natomiast dwie optymistyczne piosenki końcowe „Wherever the Trail May Lead” oraz „Anytime You Need a Friend” zaśpiewali odpowiednio bardzo popularni w USA wykonawcy: Tim McGraw i The Beu Sisters. „Gdy usłyszałem tę muzykę pomyślałem sobie – wspominał Slater – No cóż, to klasyczny Alan Menken w swoim najlepszym stylu, nie do podrobienia”. Oprócz sześciu piosenek Menken skomponował też duże partie muzyki ilustracyjnej. „Nigdy jeszcze nie pisałem muzyki do westernu – opowiadał Menken – ale zawsze bardzo lubiłem jej słuchać. To, co napisałem jest rodzajem hołdu dla moich wielkich poprzedników, których podziwiam. Można tu usłyszeć nawiązania do twórczości Elmera Bernsteina, zwłaszcza jego wspaniałej muzyki z „Siedmiu wspaniałych”, Dimitri Tiomkina i oczywiście mojego ukochanego Copelanda”.
Dać zwierzakom życie
Przy produkcji filmu zatrudniono sztab niezwykle doświadczonych Disney’owskich animatorów. Chris Buck („Tarzan”) był odpowiedzialny za postać Madzi. „Spędziłem na krowiej farmie wiele godzin obserwując zachowanie tych zwierząt – wspominał – w prawdziwym życiu nie są to zwierzęta zbyt ruchliwe. Szczerze mówiąc stały i jadły, a potem też stały i jadły znowu. W filmie musieliśmy je przecież ująć w ruchu, pokazać biegi i skoki, a to rzadko robią. Nie był to jednak czas stracony. Poznałem delikatną ekspresję ich spojrzenia, łagodnego i naprawdę czułego, a także subtelność ruchów ogona, które wiele mówiła o ich nastroju i charakterze”. Buck obserwował też zachowanie krów podczas spędu w Wyoming, gdzie krowy były oczywiście bardziej ruchliwe. „W końcu zdecydowaliśmy, że uciekniemy się do pewnego rodzaju karykatury – mówił – Anatomia krów w filmie w ogromnej większości odpowiada rzeczywistości. Ich ruchy są po prostu wyolbrzymione”. Buck przyznał się, że wielkim źródłem inspiracji była ekspresja i sposób zachowania się Roseanne Barr. Podglądał jej sposób gry, zmiany mimiki twarzy. Barr śmiała się: „Madzia to dla mnie prawdziwa, żywa osoba. Cóż zdarzyło się jej być krową. Inspirowałam się w tworzeniu tej roli moją ”wewnętrzną krową”, zapewniam was, każdy ją w sobie ma”. Z kolei postacią pani Caloway zajał się Duncan Marjoribanks (animował przedtem m.in. kraba Sebastiana w „Małej syrence” i chciwego gubernatora Ratcliffe’a w „Pocahontas”). „Klucz do tej postaci polegał moim zdaniem na tym, że Caloway nie zdaje sobie sprawy, że jest animowaną postacią. Traktuje siebie i innych z przesadną nawet powagą. Oglądałem taśmy wideo z sesji nagraniowych Judi Dench, która podkłada jej głos i nie chciałem jej skarykaturować. Po prostu pragnąłem oddać i uzupełnić jak najlepiej jej intencje w stosunku do postaci”. Dench mówiła natomiast: „Kocham krowy, więc jak mogłam odmówić sobie przyjemności zagrania jednej z nich? Nie bardzo jestem pewna jak angielska krowa trafiła na tą farmę. Moim zdaniem ta krowa ma naprawdę dobre i miękkie serce, ale dość starannie to ukrywa za zasłona bardzo dyskretnego brytyjskiego zachowania”. Postacią Grace zajął się niezwykle ceniony Disney’owski animator, Mark Henn (był odpowiedzialny m.in. za postaci Ariel, dorosłego Simby, czy Mulan). Znany z precyzji i szybkości pracy animował także niektóre sceny z Pearl oraz postaci Rusty’ego, psa szeryfa Browna i handlarza bydłem, Wesley’a. Henn także spędził sporo czasu podglądając krowy, także u swego brata na farmie w Pensylwanii. „Było oczywiste, że musimy wyraziście zróżnicować krowy, oddać ich odmienne charaktery. W przypadku Grace kluczem do jej zachowania jest jej młody wiek”. Także, jak i inni jego koledzy, studiował ekspresję grającej Grace Jennifer Tilly. „Jest skondensowaną energią i zapałem – mówił. „Zwłaszcza wyraz jej oczu mnie zainspirował” – wspominał animator. Tilly natomiast tak mówiła o swojej postaci: „Grace jest zwolenniczką pokoju i stabilizacji. To taka Szwajcarka wśród krów, spragniona spokoju i neutralności. To co mi dodatkowo odpowiadało w postaci Grace, to fakt, iż fatalnie śpiewa. Zupełnie tak jak ja”. Postacią Alamedy Slima zajął się Dale Baer, pracujący w wytwórni Disneya od 30 lat ( pracował m.in. przy „Robin Hoodzie” i „Nowych szatach cesarza”). „Można powiedzieć, że miałem stosunkowo łatwe zadanie. Wystarczyło popatrzeć na Randy’ego. Gdy nagrywał partie Slima, po prostu stawał się Slimem, z całą jego ekspresją. Najwięcej radości sprawiła mi animacja sceny jodłowania oddająca, w pełni, jego osobowość”. Quaid podkreślał, że uwielbia westerny (sam grał w kilku) i jego zdaniem „Rogate ranczo” ma już swoje miejsce w historii gatunku. „Slim należy do tych czarnych charakterów – megolomanów, których uwielbiamy. Chciałem oddać jego obsesyjny i zarazem zabawny charakter posługując się nie tylko głosem, ale całym ciałem”. Mike Surrey („Król Lew”, „Dzwonnik z Notre Dame”) pracował nad postacią konia o imieniu Buck. Przyznał, że była to zapewne najmniej realistyczna postać z całego filmu, ale tego wymagała fabuła. „Grający Bucka Cuba Gooding Jr sam przypominał postać z kreskówki, tryskający nieustanną energią” – śmiał się animator.
Śladem klasyków
Twórcy filmu początkowo myśleli, aby film był utrzymany w stonowanej, nieco monochromatycznej tonacji kolorystycznej, jak wiele westernów. Wkrótce jednak zmienili koncepcję. Postanowili nawiązać do klasycznych disney’owskich animacji, zwłaszcza „Kopciuszka” czy „Alicji w Krainie Czarów”. Taka była decyzja reżyserów, którzy nie chcieli na ekranie stylizacji na malarstwo olejne, ale żywych barw, „jak w przedszkolu”. Natomiast kompozycja kadrów i ruchy kamery nawiązywały do klasycznych osiągnięć westernu, zwłaszcza filmów Johna Forda, takich jak „Miasto bezprawia” czy „Poszukiwacze”. Po prostu w dziedzinie westernu nic lepszego nie wymyślono – twierdzili zgodnie twórcy filmu.
Opinie mediów
Taki film jak ten z pewnością trafi do dzieciaków: pogodny, z szybką akcją, wyrazistymi postaciami. Roger Ebert, Chicago Sun-Times „Rogate ranczo” to dziko zabawna przejażdżka przez Dziki Zachód. Pierwszorzędna rodzinna rozrywka! Clay Smith, Acces Hollywood Doskonała zabawa w starym, świetnym stylu Disneya. Greg Russell, WDWB-TV Jedna z najlepszych produkcji Disneya. Mark S. Allen, UPN – TV Pełen inwencji i niezwykle zabawny. Mose Perisco, CTV Doskonały animowany western dla całej rodziny. Jim Ferguson – KGUN –TV Wielka zabawa dla dzieciaków w każdym wieku. Ted Baehr, Movieguide
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.